Rozwój osobisty, rozwój duchowy, co wybrać? Obie drogi jednocześnie? Czy to możliwe? A może wcale nie wybierać?
Zanim podejmiesz świadomą decyzję warto zrozumieć na czym polegają różnice pomiędzy obydwoma obszarami rozwoju.
Rozwój osobisty koncentruje się na określaniu celów i prowadzących do nich działań, które pomogą Ci realizować te cele. Cel, jego realizacja i tworzenie coraz to nowych celów jest tutaj nadrzędnym zadaniem.
Daj mi dowolne swoje cele, a pokażę Ci, że można mieć większe, a Twoje cele są marne i nieśmiałe. Takie wrażenie można odnieść czytając i słuchając wielu trenerów rozwoju osobistego.
Pierwotne założenie coachingów, coachów i trenerów – pochodzi ze sportu, a następnie zostało przeniesione na grunt rozwoju w biznesie, co miało przynieść najpierw sportowcom, a potem organizacjom określone efekty.
Czy jest to działanie ego? Owszem. Czy ego będzie kiedykolwiek zaspokojone? Wątpliwe, chyba, że przez chwilę. Realizujesz tutaj cele, żeby zaraz potem znaleźć sobie nowe. Czy da ci to spokój, zadowolenie i unikniesz w ten sposób cierpienia i niezadowolenia? Nie.
To właśnie cierpienie i niezadowolenie będą cię pchały do zmian, gdyż taka jest natura umysłu. Jeśli nie ma cierpienia, zaczyna brakować motywacji do zmian, bo po co zmieniać, jeśli wszystko jest dobrze? To właśnie dyskomfort: „on ma więcej”, „ona więcej pracuje niż ja i ma lepsze auto, większy dom, lepszą rodzinę”, „jego firma generuje rocznie większe obroty niż moja”, albo nawet „ona mniej pracuje niż ja, bardziej się cieszy życiem i zarabia więcej” – każda taka myśl niesie ze sobą mniejszy lub większy dyskomfort, wynikający z porównania, wtedy ego próbuje dorównać, poprzez określenie w takim razie czego „ja” chcę i jak tego dokonać. To jest w NLP nazywane metaprogramem „unikanie” jeśli motywacja wynika z chęci uniknięcia cierpienia lub metaprogramem „dążenie” jeśli motywacja wynika z chęci realizacji czegoś, co uważam za dobre dla siebie. Biologicznie dużo częściej działa na nas metaprogram „unikanie” ze względu na większe przystosowanie tego metaprogramu do przetrwania. Dyskomfort prowadzi do działania. Nawet: „przestać cierpieć” to cel dla ego i powoduje chęć znalezienia sposobów na zakończenie swoich problemów.
Wszystko jak zawsze ma swoje konsekwencje. W tym przypadku dostajesz cele i możliwość ich realizacji i w pakiecie frustrację i dyskomfort, związany z tym, że inni mają więcej, lepiej albo Tobie się jeszcze nie udało. Tak można bez końca.
Rozwój duchowy jest o czymś innym. Jeśli mówimy już o cierpieniu, to wielu Mistrzów duchowych wskazuje, że źródłem cierpienia jest ego, a nadrzędnym celem na ścieżce duchowego rozwoju jest oświecenie, które pozwala przekroczyć ego, wyjść poza jego ograniczenia, poprzez zaprzestanie utożsamiania się z nim. Czym jest oświecenie, nikt nie potrafi tego jasno wytłumaczyć, choć jest sporo wartościowych źródeł, do których zaliczam: „Oko w oko z jaźnią” D. R. Hawkinsa czy ” Dokąd idziesz” Swami Muktananda. Dlaczego tak trudno to wyjaśniać? Dlatego, że język i jego znaczenia są wytworem ego, a oświecenie jest doświadczeniem pozaliniowym, nieopisywalnym. Choć można podejmować próby i starać się omówić to zjawisko, czego we wspomnianych książkach próbował dokonać Hawkins i Muktananda.
Mistrzowie duchowi obiecują, że nagroda, po uzyskaniu stanu oświecenia będzie wielka, że wtedy skończy się prawdziwie całe cierpienie, bo odkryjesz, że jest ono tylko iluzją ego, które robi tylko to, do czego zostało stworzone – stara się ze wszystkich sił przetrwać. Wyjaśniają oni również, że tylko niewielu słyszało o oświeceniu, jeszcze mniej poszukuje oświecenia, a jeszcze mniej go dostąpi.
Na tej drodze istnieje wiele pułapek. Między innymi duchowe ego, które w swojej pysze i próżności uważa się za lepsze od innych, którzy nie zajmują się oświeceniem wcale lub takich, którym według jego mniemania wychodzi to gorzej niż jemu. Inne pułapki to pojawiające się nowe umiejętności, wykraczające poza te dostępne osobom nie praktykującym, chociażby takie jak intuicja czy telepatia. Mistrzowie ostrzegają, że można się w nich zagubić i pójść za nimi, przyciągnięci niezwykłymi możliwościami, jakie one dają, które nie są dostępne „zwykłym śmiertelnikom”. Wielu „guru” z powodu swojej próżności schodzi na manowce chwytając się prestiżu, jaki przynosi im bycie „guru” dla innych, wtedy mówi się o fałszywych „guru”, którzy zwodzą siebie i innych na manowce.
Konsekwencje mogą być takie, że koncentrując się na rozwoju duchowym, brakuje przestrzeni na zajmowanie się sprawami „doczesnymi”, które mogą być postrzegane jako sprzeczne z rozwojem duchowym, ze wszystkimi tego skutkami. W wielu źródłach mówi się o kryzysie duchowym, tak zwanej „ciemnej nocy duszy”, która jest efektem właśnie pracy duchowej. Stan ten przypomina depresję i może wynikać z faktu, że szukając drogi do oświecenia, boga trafiamy na te części nas samych, które nazywa się cieniem. Pojawiają się po to, abyśmy mogli się z nimi zmierzyć.
Podsumowując droga do oświecenia nie jest dokładnie wytyczona, znana i każdy, kto chce nią podążać będzie miał swoje osobiste, niedostępne innym doświadczenie. Na tej drodze kontakt z Mistrzem jest wskazany i jego obecność w życiu jak najbardziej pożyteczna, pod warunkiem, że jest on prawdziwym Mistrzem. Tego ego nie potrafi rozróżnić, bo według Davida R. Hawkinsa umysł ma problem z odróżnieniem prawdy od fałszu, gdyż jest to jego wrodzona wada. Zamiast tego proponuje test mięśniowy, który jest badaniem reakcji mięśnia, który słabnie w przypadku, gdy mamy do czynienia z fałszem, a wzmacnia się, gdy doświadczamy prawdy, co szerzej omawia w swoich książkach „Siła czy moc” lub „Truth vs falsehood”. Jednak robienie testu mięśniowego wymaga określonych warunków i nie każdy człowiek może być odpowiednią osobą do przeprowadzenia takiego testu, ze względu na poziom swojej świadomości oraz możliwą odwróconą reakcję mięśniową, która może wynikać z długiego wystawiania się na negatywność, co szerzej omówię w innym artykule, ze względu na brak przestrzeni w tym materiale.
Podsumowując rozwój duchowy ma prowadzić do oświecenia, rozwój osobisty do realizacji celów. Rozwój duchowy pomaga przekroczyć ego, natomiast rozwój osobisty wzmacnia ego i jego pęd do osiągania. Rozwój duchowy ma rozwijać takie stany świadomości jak akceptację, miłość, miłość bezwarunkową, pokorę, pokój, radość oraz prowadzić do oświecenia. Rozwój osobisty wykorzystuje niskie stany świadomości takie jak smutek, żal czy złość do tworzenia zmiany, bazując na pożądaniu, prowadzi do dumy, ale też pomaga w odzyskaniu odwagi, ochoty, akceptacji, podbudowuje rozsądek a nawet pomaga rozwinąć miłość czy radość.
Analizując powyższy akapit proponuję odwołać się do mapy świadomości D.R. Hawkinsa i porównać te stany świadomości, bazując na jego badaniach, co szerzej omówię w kolejnych artykułach.
Wybór należy do każdego z nas. Warto go podjąć świadomie, znając ewentualne możliwości i wynikające z nich konsekwencje.
Zadko sie zdazy trafić tak rzeczowy, konkretny artykuł. To sie czyta tak przyjemnie jak infografike podsumowująca min 2 książki.
-dziekuje